Rześki wiejski poranek. Trzyletnia blondyneczka siedzi przy stole i wsuwa kanapkę z takim zapałem, że loczki które wysunęły się z dobieranych warkoczyków podskakują w górę i w dół. W pewnej chwili, między jednym kęsem a drugim oświadcza rodzinie z rozmarzeniem w błękitnych oczkach "Ależ ja lubię słoninkę ..."
Zochacz w pełnej krasie.
Pełnia szczęścia:)
OdpowiedzUsuńja lubię boczuś. najchętniej smażony/pieczony/grillowany/na ciepło. i też mam ten wyraz rozmarzenia wtedy. o, albo chrupki bekon, taki hamerykański...
OdpowiedzUsuńSłodkie. :)
OdpowiedzUsuńteż lubiłam w jej wieku;)
OdpowiedzUsuń