Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
piątek, 28 września 2012
Lek na cały lęk
Zochacz weszła w nowy etap - wszystkiego się boi. Psa, pani, samochodu. Dzisiaj po powrocie ze żłobka Mama wysadziła dzieci i poszła wyjmować rzeczy z bagażnika. Żeby jej się maluchy nie plątały pod nogami powiedziała "Zochacz, idź złap windę". Zochacz zrobiła krok w kierunku drzwi garażu po czym powiedziała "Ja się boję".
Słysząc to Pietruszka podszedł do niej i wziął ją za rękę mówiąc "Nie bój się. Przecież ja tu jestem. Nic ci się nie stanie". Zochacz kiwnęła głową i poszła z bratem.
Mamę wciąż zdumiewa jak wielkie poczucie bezpieczeństwa dzieciaki dają sobie nawzajem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A u nas podobnie, i te lęki (choć dopiero Twoja notka otworzyła mi oczy na to, że ich występowanie jest rzeczywiście ostatnio częstsze), i rodzeństwo jako lek na całe zło. Tzn. niekiedy.
OdpowiedzUsuńRozczula mnie ta troskliwość starszaków. :))
oj u nas ten etap trwa od jakiegoś czasu... muszę chyba o tym napisać na blogu, może ktoś coś mi poradzi. Szkoda, że Bartulek nie ma starszego rodzeństwa, które wesprze w chwilach niepewności i strachu. Buziaki dla Was! :D i oby jak najmniej strachów:)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny zdumiewa mnie, jak Twój kilkulatek potrafi pokazać, że jest naprawdę chłop z jajami. Tylko pogratulować.
OdpowiedzUsuńA Nina boi się teraz panicznie pralki:)
OdpowiedzUsuńTo wszystko dzięki Wam. Nie w każdym domu widać takie przejawy miłości...
OdpowiedzUsuń