Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
sobota, 5 maja 2012
Pierwsza królewska wyprawa
W majowy weekend Infantka Sofia i Pedro, Principe de Asturias (*), wyruszyli wraz z rodzicami w swą pierwszą zagraniczną podróż do Pragi. Aby godnie reprezentować rodzinę królewską, Zochacz zaczęła jeść wszystko widelcem (nawet kanapki). Za to Pietruszka postanowił pokazać że następca tronu powinien mieć własne zdanie.
W efekcie, pierwszy dzień pobytu minął koszmarnie. Pietruszka co trzy minuty jęczał pytając po co tu przyjechaliśmy i jak długo jeszcze. Rodzice zużyli cały arsenał rodzicielskich środków perswazji - niestety prośby, groźby i przekupstwo okazały się równie nieskuteczne. Na koniec dnia Mama była bliska rozszarpania potomka na strzępy.
W końcu Mama sięgnęła po najpotężniejszą broń która jej została - prawdę. Posadziła Pietruszkę wieczorem na kolanach i powiedziała mu, że przyjechali wszyscy do Pragi żeby odpocząć. I że rodzice bardzo się starali zaplanować atrakcje dla dzieci. Ale żeby było sprawiedliwie będą też atrakcje dla rodziców, na przykład zwiedzanie. I tak jak rodzice będą uczestniczyć w przyjemnościach Pietruszki tak Pietruszka będzie uczestniczył w przyjemnościach rodziców bo na tym polegają rodzinne wakacje.
Pietruszka sprawę chwilę przemyślał po czym akceptująco kiwnął głową. Kolejne dni wyglądały diametralnie inaczej. Pietruszka ochoczo zwiedzał razem z rodzicami. A następnie równie ochoczo pilnował atrakcji dla dzieci.
P.S. Za rady w sprawie atrakcji dla dzieci Mama i Tata bardzo dziękują niezawodnej Pinezce i gorąco polecają jej wspaniałą stronę - Złota Praga. A tutaj można zobaczyć coś więcej ...
(*) Ponieważ Zochacz jeszcze nie ma 2 lat leciała na kolanach Mamy jako tzw. infant. Rodzicom się to określenie bardzo spodobało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak atrakcje to dla wszystkich! No tak równouprawnienie musi być;)
OdpowiedzUsuńPrawda jest potężną bronią w starciach z potomstwem. I do tego przeważnie skuteczną - przynajmniej w przypadku Pietruszek. Na naszego też działa jak złoto :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Pietruszce ostatecznie Praga się spodobała:) Zochacz bardzo dystyngowanie zwiedzała ogrody Wallensteina (jak i pewnie resztę Pragi:). Pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńCoś mi się widzi, że przyjdzie nam podobnie rozegrać rzecz z Zośką. I nas wkrótce czeka wyjazd (z własną "infantką" :D na kolanach - ja już się boję, bo lot 1,5 raza dłuższy, a Młoda nie jest z tych, co na kolanach siedzą...), a w nim nie tylko, mam nadzieję, dziecinne atrakcje.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała Wasza argumentacja :)