Ostatniego dnia pobytu w Pradze, Zochacz gorączkowała przez piątki, więc Pietruszka z Tatą wybrali się na męską wyprawę do Praskiego Muzeum Narodowego na wystawę o czeskich wynalazcach i wynalazkach. Wystawa choć nie duża, dzięki interaktywności przypadła w miarę Pietruszce do gustu: wykonywał w końcu transfuzje dobierając odpowiednie grupy krwi, przeprowadzał operacje plastyczne z użyciem plasteliny, siedział na motocyklu, a nawet tworzył z przesuwanych układanek schematy procesów produkcji piwa oraz cukru.
Nie zmieniło to jednak faktu, że po powrocie do hotelu opowiadał Mamie głównie o metrze, widzianych w nim przebierańcach i kupionym w przymuzealnym sklepiku wozie strażackim z rozsuwaną drabiną. Wydawało się, że z muzeum prawie nic nie pozostało w jego pamięci.
Wieczorem tego dnia cała rodzina wróciła do Warszawy, a następnego dnia rano, jak w każdy weekend Pietruszka do obudzenia się rodziców grzecznie bawił się u siebie w pokoju. Gdy Tata wstał, Pietruszka zaprosił go do siebie by z dumą pokazać poniższą konstrukcję:
Następnie Pietruszka wyjaśnił, że jest to maszyna do przerabiania cukru na syrop klonowy. Mniam! Dla niezorientowanych w technologii: cukier wrzuca się po lewej (tam gdzie są 2 kwadraty), następnie cukier spada na dół, jest mielony, podgrzewany i ochładzany, by na końcu wyjechać taśmociągiem (*) prosto na placki. Tata już szykuje wniosek patentowy. Tradycja w rodzinie zostanie utrzymana - Dziadek Pietruszki ma już na swoim koncie patent.
(*) Taśmociąg Pietruszka poznał na lotnisku, gdzie widział jak walizki wjeżdżały do luków.
Mądry synek.
OdpowiedzUsuńjestem nieustajaca fanka Pietruszki ;-)
OdpowiedzUsuńmasz rację, szybko opatentować :) mały wynalazca :)
OdpowiedzUsuńWOW!!! Noblista Wam rosnie :))
OdpowiedzUsuń