sobota, 4 lutego 2012

Co warto zjeść


Zochacz-łakomczuch nie toleruje tego, że ktoś je w jej obecności jeśli ona nie ma również pełnej buzi. Z miejsca zaczyna się awantura. I nie ma tu znaczenia co je inna osoba.

Wczoraj Zochacz dostała histerii takiej że cała zsiniała. I za nic nie dawała się przekonać, że to co Pietruszka dostał do jedzenia to nie wielki smakołyk a syrop przeczyszczający bo boli go brzuszek.

6 komentarzy:

  1. ciągle zazdroszczę apetytu Zochacza i Pietruszki- choć i u nas nareszcie ruszyło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pinezka - zapraszamy do nas na wakacje. Może dobry przykłąd pomoże ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojć! Dobrze, że tym razem nie dostała tego co braciszek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo za daleko:))) ale gdybyście w wakacje znowu byli w okolicach Ogrodzieńca...

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja zazdroszczę zosinego apetytu. Moja córa jest tylko "głodna na lizaka". Na szczęście obiady, jogurty, surówki i sałaki zjada, bo na śniadanie i kolacje to tylko "troszkę mleka mamusiu". Chyba podeślę ją do Zosi na szkolenie;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)