Pietruszka przybiegł do rodziców i zawołał "No chodźcie, chodźcie, ugotowałem obiadek!". Zaskoczeni rodzice podążyli za synkiem do swojej sypialni. Tam czekały już na nich dwa krzesła przyciągnięte z salonu oraz stołeczek z dużą poduchą udający stół. Pietruszka usadził rodziców, po czym usiadł sam na małym krzesełku, z niezwykle dumną miną.
Mama zapytała "A co ugotowałeś na obiadek synku?". Pietruszka rozpromienił się i wyjaśnił "No cebulę!". Szczęśliwie cebula była wirtualna, bo inaczej pewnie Mama by sobie z nią nie poradziła.
Smacznego, zatem :)
OdpowiedzUsuńPOZIOMKA
Bleeee, cebula... Ale czosnek jest jeszcze gorszy;P
OdpowiedzUsuń