Jachol, podobnie jak starsze rodzeństwo, nigdy nie zaprzyjaźnił się ze smoczkiem. Kiedy potrzebuje się uspokoić lub wyciszyć ssie palec. Rodzice starają się go odzwyczajać od tej niechlubnej praktyki, na razie z ograniczonym skutkiem.
Kiedy wczoraj Mama dojrzała, że palec znowu powędrował do ust zawołała "Jachol, natychmiast wyjmuj kciuk z buzi". Jachol posłusznie kciuk wyjął. Po czym płynnym ruchem wsadził do buzi palec wskazujący.
Spryciarz!
OdpowiedzUsuńHaha, nasz syn również gardził smoczkiem na rzecz ssania palców. Niektórzy przedstawiali mi wizje kilkuletniego dziecka ssającego palce, ale z biegem czasu mogę stwierdzić, iż z tego całego ciumkania było sporo pozytywów. Syn przesypiał całe noce, bo smok nie wypadał, a palec zawsze był pod ręką...a gdy już nie był mu potrzebny sam odstawił i to nawet bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńKolejny konkretny i logiczny Potomek - jakby nie patrzeć, powód to do dumy ;)))
OdpowiedzUsuń