Zochacz oświadczyła Rodzicom, że chciałaby się uczyć gry na gitarze. Ponieważ Zochacz chodzi już na szachy, kółko przyrodnicze i kółko matematyczne, do chóru i zespołu muzycznego, na judo i akrobatykę, dogoterapię, plastykę i angielski (z czego na połowę zapisała się sama, nie pytając nawet Rodziców), Mama wywróciła oczami i mruknęła "A czemu nie na akordeonie?".
Zochacz rozważyła propozycję przez chwilę, po czym odparła "To już chyba wolałabym zostać skrzypistką". Tata westchnął "Mówi się skrzypaczką. I faktycznie, tylko skrzypiec już nam brakuje".
Zochacz rozważyła propozycję przez chwilę, po czym odparła "To już chyba wolałabym zostać skrzypistką". Tata westchnął "Mówi się skrzypaczką. I faktycznie, tylko skrzypiec już nam brakuje".
Ma dziewczyna rozmach:))
OdpowiedzUsuńHaha, Bi jest wlasnie "skrzypistka" i szczerze, to nie polecam. Skrzypce skrzypia i rzepola i taka nauka gry owocuje bolem glowy (i zebow) u reszty rodziny. :D
OdpowiedzUsuńChciałam Ci przypomnieć pewien obrazek odnośnie skrzypiec i farbek.... :)
OdpowiedzUsuńGitara lepsza od akordeonu ;).
OdpowiedzUsuńAle rozmach ma, fakt.